Problemy zdrowotne i początek treningu

W sobotę była u nas piękna pogoda. Dzień zrobiliśmy bardziej zabawowo. To znaczy Dexter pochodził na lonży, a potem razem z kuzynka na niego wsiedliśmy bez sprzętu żadnego. To znaczy miał na sobie kantar i cordeo. Koniec końców, grubasek nawet cos przeskoczył :~) Za to później został porządnie wykapany, wiec nareszcie był bardziej siwy jak żółty.
Postanowiłam zacząć z nim trening skokowy, ale od niedzieli ma wolne, ponieważ był odrobaczany. Jutro postanowiłam, że wezmę go na mały plac do crossu, który od niedawna znowu jest dostępny, i przeskoczymy sobie parę malutkich przeszkód. 
 (Bo po co zostać czystym)


Bonnie miała w sobotę i niedziele wolne, ale za to w poniedziałek fajny trening skokowy. Nie skakałyśmy jakoś wysoko, bo postawiłam bardziej na czysty przejazd parkuru, żeby zrobiła to dokładnie, a nie na farta, czy się uda, czy nie. Siwa popracowała naprawdę fajnie, zaczęłyśmy od małego parkura (tak może z 60 cm), który składał się z jednego szeregu, dwóch przeszkód na przekątnej i jednej na linii prostej. Przeszkód było 5, ale skakaliśmy jako parkur z 6 przeszkód. Później trochę podwyższyłam przeszkody, wiec przekątne zostawiłam po 60 cm, szereg był 60 cm, a druga przeszkoda tak z 70 cm, a ostatnia przeszkoda na linii prostej miała 80/90 cm (jutro zmierzę, ile to było, bo jestem serio fatalna w mniej więcej obliczaniu wysokości) Siwej zaczął się problem z sierścią. Zaczęła jej strasznie wypadać i zrobiły się łyse placki (w których miejscach już rośnie nowa sierść), wiec zadzwoniłam dzisiaj do właścicielki i poinformowałam, wiec powiedziała, że jutro zobaczy i pewnie po weta zadzwoni. Obawiam się, żeby to nie był grzyb, chociaż jest teraz okres zmiany sierści, wiec to tez może być to, bo podobno niektóre konie tak ja tracą. Jednak ja się wole upewnić, bo przezorny zawsze ubezpieczony. Żeby nie było zbyt cudownie, to się jeszcze obtarła na kłębie, w poniedziałek i jest to malutkie, dlatego teraz przerwa od siodła i zobaczymy, jak to się zagoi. Przemywam jej to hibiscrub, żeby odkazić i dzisiaj już wyglądało lepiej. Nie boli jej, jak dotykam, wiec to dobry znak. Dzisiaj miała znowu wolne, bo ja niestety nie miałam za dużo czasu w stajni, tylko 2 godziny... W tym czasie najpierw posprzątałam, nakarmiłam itp., a później wykapałam siwa. Nie cala, tylko nogi, zad i ogon, ale z ogonem będę musiała jeszcze popracować, bo już mi czasu zabrakło, wiec jest jeszcze trochę żółtawy. Jutro planuje wskoczyć na oklep, żeby ładnie się to obtarcie zagoiło do piątku. Mnie tez dobrze zrobi trochę zabawy z nią, zamiast same treningi, szczególnie biorąc pod uwagę, ze ostatnio serio spisuje się ładnie. W czwartek pewnie tylko na lonżę może tez wskoczę na oklep, ale to się jeszcze zobaczy i w piątek zawody, o ile wszystko będzie z nią dobrze z sierścią, jak i z kłębem. 

Blaze miał wczoraj pierwsza normalna jazda pod siodłem. Wcześniej tylko lonża i raz na niego wsiadłam, a wczoraj już jeździliśmy kłusem, a nawet przeskoczyliśmy przez drążek (bo przecież mógł go ten drążek w każdej chwili zaatakować i podskoczyć do góry co nie?). W sumie jak na pierwszy raz pod siodłem od paru dobrych miesięcy (9 jak się nie mylę), to zachowywał się, naprawdę przezwoicie. Nie licząc tego z parę razy próbował mnie zrzucić przy zaklusowaniu, bo on stwierdził, że idzie do galopu i koniec kropka. Jutro go wylonzuje, wsiądę na chwile, a jak będzie grzeczny, to przekazuje go w ręce mojej kuzynki. No niech się młodsze pokolenie tez uczy pracy z takimi końmi :))

Komentarze

Popularne posty