Trening skokowy młodziaków


Dzisiaj oba młodziaki jeździły na małym placu do crossu. Najpierw kasztan- 10 minut na lonży, żeby wywalić z siebie ta największą energię, a następnie ja na niego na chwile wsiadłam, żeby sprawdzić, jak będzie chodził. Przejechałam na nim stepem, bo drążkach, a następnie kolko kłusem. Chodził naprawdę grzecznie, wiec oddalam go w ręce mojej kuzynki. Najpierw pojeździli po placu w najróżniejsze zakamarki, żeby pokazać mu, ze tutaj nie jest aż tak strasznie. Gdy zobaczyłyśmy, że kucyk chodzi naprawdę super (tylko raz się spłoszył, i to nie uciekł galopem, tylko odskoczył ! :)) to zaczęli kłusować. Pokierowałam ich, żeby nie jeździli tylko na zewnątrz, tylko dużo wolt, zmian kierunku itp. Z kłusa najeżdżaliśmy na drążki i tutaj wielkie zaskoczenie, bo dzisiaj nie podskakiwał pół metra nad przeszkoda (bo przecież drążek może podskoczyć i go ugryźć), tylko ładnie przejeżdżał kłusem. Byłam z tej dwójki super dumna:) Następnie zagalopowania. I tutaj, o ile na lewa nogę szlo im super (nie licząc paru baranków), to już na prawa był większy problem, bo jak się kucyk zaparł, to już nie chciał iść. Z prawej strony, zagalopował wiec tylko na parę fuli. Potem spróbowali najechać na draga z galopu i prawie im to wyszło :) Na koniec rozstępowanie. Muszę przyznać, ze jak na drugi raz jazdy pod siodłem od 9 miesięcy, to było naprawdę super. Widać postęp od poniedziałku i widać, ze kucyk chętniej chodzi. Jeszcze sporo pracy przed ta dwójka, ale jeszcze mamy dużo czasu :)



Dexter również poszedł na cross. Chciałam zacząć go troszeczkę skakać i nie mowie tutaj o metrowych przeszkodach, ale fajnie by było jakby tak z 50 cm, mógł na czysto przeskoczyć. I po dzisiaj powiem tak- no skoczkiem to on nie będzie, ale widać, że cieszył się, jak skakał. Najpierw rozgrzewka, przejście całego placu, zobaczenie sztucznych bażantów (biedny, nie wiedział co to, ale smyrgał parę razy nosem i było ok) i przejście przez dragi. Potem kłus i gdy już się uspokoił, pokonywaliśmy drążki. Po jakimś czasie przeszliśmy do galopu i muszę przyznać, że poradził sobie okej, bo to pierwszy galop, nie na płaskim podłożu. Następnie pojeździliśmy dragi z galopu i konio sobie super poradził. Przenieśliśmy się wiec na troszkę wyższe przeszkody (nie dużo :)) i jechaliśmy je z galopu. Najwyższą przeszkoda, jaka skoczyłyśmy była piramida z płotkiem i miała może z 40 cm :) Następnie na konia wsiadła właścicielka, żeby go ochłodzić po jeździe.



Na Bonnie wsiadłam na chwile na oklep, bo przyjechała jej właścicielka. Obejrzała ja i jutro przyjeżdża wet, żeby sprawdzić, co tam jej się dzieje.

Komentarze

Popularne posty