Podstawy- czyli najważniejsze.

Wczorajsza jazda na Dexterze zaliczona do jak najbardziej udanych, a jednak bardzo przypominająca z jakim koniem mam tutaj do czynienia. Byłam z grubego wczoraj niezmiernie zadowolona, ale zacznę od początku.
Niedługo prawdopodobnie czekają nas nasze największe zawody, to znaczy małe WKKW. Planujemy wziąć udział w klasie 60cm. Nie biorę tam udziału żeby wygrać ani nic z tych rzeczy. Uważam po prostu,że będzie to świetne doświadczenie dla konia jak i dla mnie. Przed nami będzie podstawowy test ujeżdżenia do którego trzeba się porządnie przygotować dlatego to podczas wczorajszego treningu postawiłam trochę bardziej w stronę ujeżdżenia niżeli po prostu płaskiej jazdy. Wypięłam sobie strzemiona z siodła (ehh ujeżdżenie pełną parą :D) i pojechałam na plac. W stępie oczywiście dużo wolt, przejścia, cofania, rozluźnienia, zebrania, początki ustępowań i tak dalej, i tak dalej... Koń chodził jak od zegarka (nie licząc nie pewności jadąc pod koniec placu, bo za tym miejscem to on nie przepada i najchętniej by stamtąd uciekł). Po chwili takiej rozgrzeweczki, mogłam zauważyć,że gruby naprawdę zaczął słuchać, a jeszcze lepiej, chętnie to robił!
Przejście do kłusa i zaczął nam się mały problem, a dokładniej to "Dlaczego ty nie anglezujesz, tylko siedzisz w siodle?!", po chwili jednak się przyzwyczaił, zwolnił tempo i zaczął słuchać. I w kłusie z powrotem, dużo przejść, wolty, nasze marne próby ustępowania i tak dalej. Zaczęliśmy także pracować trochę bardziej nad ustawieniem i praca tylnych nóg oraz nad kłusem wyciągniętym gdzie jeszcze długa droga przed nami, ale serio nie jest źle.
W galopie nie robiliśmy nic specjalnego, bo do tego to młody potrzebuje jeszcze wyrobić kondycje, bo po 2 kołach w galopie się gubi, bo jest zmęczony.
Podsumowując, koń spisał się niesamowicie dobrze, aczkolwiek uświadamia mi to tylko jak dużo pracy jeszcze przed nami,żeby był on w stanie zrobić wszystkie ćwiczenie w lepszym stylu. Dużo pracy jeszcze czeka mnie, jako jeźdźca, bo nie oszukujmy się, ja też się uczę, ale mam nadzieje, że damy radę. Szczerze mówiąc porównując Grubasa do pół roku wstecz, kiedy trzeba to wskakiwać z ziemi (bez szans na podejście do stołka), koń ruszał kłusem, albo galopem, o wolcie nie było mowy bo uciekał i do tego pędził jak na złamanie karku, to koń zrobił naprawdę duży progres i jestem z niego niesamowicie dumna :)



Komentarze

Popularne posty