Zawody ujeżdżeniowe

No a więc w ten weekend, 21 stycznia pojechaliśmy z grubym na zawody ujeżdżeniowe. Jakiegoś super wyniku to ja się nie spodziewałam, bo ostatnio trochę zaniedbywałam treningi i gruby się dosyć lenił. W swojej obronie mówię,że nie było to raczej z mojej winy, tylko sporo rzeczy na raz się złożyło i po prostu nie było czasu ani możliwości na regularne jazdy. Gruby mimo to całkiem przyzwoicie. Na ostatnich treningach szło mu naprawdę fajnie, jakieś drobne niedociągnięcia, ale bez tragedii. Załadował się bardzo spokojnie do przyczepy i pojechaliśmy.
Cały dzień padał śnieg, a że my nie mamy na stanie derki treningowej bo po prostu zazwyczaj nie jest ani jakoś super zimno, ani nie pada jakoś strasznie jak jeździmy to nie była nam takowa potrzebna. Ale,że w niedziele akurat było strasznie zimno, do tego ten śnieg to wypadało coś załatwić. Koniec końców użyliśmy średniej wielkości koca, który pasował wręcz idealnie i spisał się super bo obojgu nam było cieplucho :D
Na rozgrzewce, najpierw oczywiście stęp. Na rozprężani nie było dużo koni, a my wjechaliśmy 40 minut przed startem żeby się na spokojnie rozgrzać. Dexter był bardzo spięty w nowym otoczeniu, jeszcze niedaleko były konie na padoku, więc pokazał wszystkim,że to że jest tinkerem to nie oznacza że jest leniwy czy też spokojny i pozaskakiwał wszystkich barankami i różnymi brykami ;) Jak po jakimś czasie już się uspokoił to było nawet bez tragedii. Fajny kłusik, chodził okrąglutki, na kontakcie z delikatną ręką. Czego można chcieć więcej? Dextero zadziwił jeszcze ludzi tym że jak się konie na padoku spłoszyły to mój konik pięknie zadębował. Ale to jak! Średnia sytuacja bo sama aż się wystraszyłam że się przewali, a on przez kolejne 15 minut chodził cały spięty więc rozgrzewka poszła w diabły...
Wjechaliśmy na halę i koń jeszcze bardziej przerażony bo co to za miejsce. U nas w stajni nie ma hali, a on był na jednej raz w życiu i to jeszcze rok temu, więc stwierdziłam że dobrym rozwiązaniem będzie stępować na początku, w momencie w którym okrążaliśmy czterobok.  Ogólnie, oprócz tego że koń był mega spięty, ja byłam zestresowana bo on chciał albo pędzić albo najlepiej uciec z hali, więc moja jazda wyglądała na prawdę średnio ( aż się dziwię,że w ogóle dostałam to 6 punktów za nią o.o) To cały przejazd był bez tragedii. Tylko to,że na środku była przerażająca kupa,która chciała Dextera zjeść, więc robił piękne uciekania w bok,żeby tylko go nie zaatakowała. Ogólny nasz wynik to 58.26 % co nie jest jakimś super wynikiem, ale wydaje mi się że bez tragedii. W cottingham kolejne zawody już 11 lutego, ale ja sobie daruję i z niecierpliwością czekamy aż rozpocznie się sezon, a do tego czasu dużo treningów i tym razem bez wymówek :D
Na zdjęciu oczywiście już po królewsku po zawodach :D Ciepły koc zarzucony i można wracać. I tak, te szczoty były białe jeszcze rano tego samego dnia... 

Komentarze

Popularne posty