Buddy- progres

W poprzednich postach mówiłam o tym,że zaczęłam pracować z 7 letnim, niezajeżdżonym wałaszkiem. W dzisiejszym poście chciałabym to trochę uaktualnić. Buddy, no cóż co o nim można powiedzieć... Całe swoje życie stał w jednym boksie z Dexterem co niestety ma swoje skutki, ponieważ bez niego jest strasznie płochliwy i zestresowany. Nie jest on wysoki, bo z tego co mi wiadomo ma niecałe 140cm, ale sama muszę go zmierzyć jednego dnia bo wydaje się jednak trochę wyższy. Jak już wspomniałam jest on niezajeżdżony przez swoich właścicieli, i to nie tak,że oni o niego nie dbają. Koń ma wszystko czego potrzebuje, jednak oni nigdy nie patrzeli na niego jako na konia którego można by było zajeździć, niby kiedyś próbowali, ale nikt na nim nie siedział, nikt go nie lonżował (co do tej pory sprawia nie małe problemy).
Zaczęłam z nim pracować już jakiś czas temu. Najpierw przebywanie z nim w boksie, czyszczenie i tak dalej, potem pierwsze próby lonżowania. Buddy jest typem strasznie upartym, totalnie ignoruje bata ujeżdżeniowego i to nie ważne czy on gdzieś leży czy lata mu przed pyskiem, on ma go po prostu gdzieś. Podczas wielu prób i godzin spędzonych na tym, w końcu jestem w stanie go wylonżować, przynajmniej w stępie i kłusie co jest dla mnie najbardziej ważne, jednak dalej nad tym pracujemy. Potem było pierwsze podejście żeby na nim usiąść.W sumie to akurat wyszło przypadkiem... ćwiczyliśmy sobie na ziemi, bo szkółka była zajęta i spacerowaliśmy po terenie stajni. Stwierdziłam że skoro się tak grzecznie zachowuje to mogę spróbować podprowadzić go do stołka i na spokojnie zacząć się na niego opierać. To akurat robiliśmy też wcześniej i nie było z tym żadnego problemu, więc i tak było tamtego dnia. Zaczęłam najpierw opierać na niego ręce, potem przerzuciłam moje ciało a koń grzecznie stał. Nadszedł ten moment i usiadłam na nim, a on szczerze mówiąc to olał i stał w miejscu. Ja byłam w szoku bo koń do najgrzeczniejszych nie należy, ale on po prostu sobie stał.
Potem zaczęły się pierwsze stępy, ćwiczenia, początek kłusa, jazdy na maneżu z innymi końmi i szczerze mówiąc nie jest tak źle. Oprócz tego że inne konie, które są na placu zazwyczaj próbują go zjeść i na pewno w pewnym momencie go zaatakują (nie ważne że większość z nich nawet na niego nie patrzy) no i oczywiście jest wiele rzeczy których ja nie widzę, a są dla niego śmiertelnym zagrożeniem, ale powoli się uspokaja i nie jest źle :D Czasami ma swoje momenty w których zaczyna brykać, czy też dębować, ale powoli się z tym uspokaja. Mam teraz 2 tygodnie wolnego, więc w stajni będę jeszcze częściej, więc mam duże nadzieje,że podczas tych 2 tygodni Buddy będzie w stanie normalnie chodzić pod siodłem przynajmniej w kłusie :D
Jeszcze jako dodatek, to w zeszłym tygodniu został on rozdzielony z Dexterem i stoją w innych stajniach i mimo wszystko znosi to bardzo dobrze.
W nowej stajni też są fajne koleżanki :D Na zdjęciu widać Spinny.

A masz może dla mnie kostkę cukru??
A tu kolega w nowym ogłowiu, szykuję się do jazdy

Komentarze

Popularne posty